poniedziałek, 9 lutego 2015

Kolorystyczne problemy prezentowe

Ania: Bliski mi Bąbel niedługo obchodzi 3 (!taka duża!) urodziny. Czas więc, by ciotka, czyli ja, poszukała jakiegoś prezentu. Weszła więc ciotka na stronę www sklepu z wszystkim dla dzieci (bez podawania nazw, bo problem o którym chcę pisać nie tyczy się tylko tego sklepu, ale każdego). Zabawek, ubranek, cudów wianków całe stado, sama bym chętnie dla siebie kupiła połowę - szkoda że a) w ubranka bym się nie zmieściła, b) nie mam tyle kasy ;P No i wpadłam na taki genialny pomysł, żeby kupić coś oryginalnego,  zamiast kolejnego pluszaka. Zaczęłam przeglądać zabawki - a tam co fajniejsze (głównie samochody, „zestaw małego mechanika") są przeznaczone tylko dla chłopców. nie dla dziewczynek i/lub chłopców. i tu mam takie pytanie. Co się stanie jeśli wymarzony przez Ciebie „zestaw małego drwala" kupię dziewczynce?

Paula: Ach, gdyby tylko cofnąć czas... A cóż niby ma się stać? Będzie się bawić, oczywiście jeśli jej się spodoba.

A: Po coś są te płcie przypisane. Po co? Jak kupię dziewczynce ten zestaw mechanika, to się zmieni w chłopca? A co się stanie, jeśli różowiutki zestaw małej gosposi (ewentualnie fioletowy, innych niet niebudziet) kupię chłopcu? Będzie od tej pory dziewczynką? ;P

P: No nie…

A: To jak Bąblowi gryzak kupowałam, gdy ząbki rosły, to wybrałam jeden w kształcie auta i powstała następująca sytuacja:
Pracownica w sklepie: „ohh, a ile ma chłopiec?, to mogę doradzić, które.”
Ja: „to nie dla chłopca, tylko dla dziewczynki”
Pracownica (pełna oburzenia): "dla dziewczynek są na wieszaku obok!"
Ja: „a co się stanie jak dam dziewczynce z wieszaczka dla chłopca? Umrze, czy zmieni się w chłopca?"
Cisza. I nadal pełna oburzenia mina, w końcu wiadomo co się stanie, zje ją potwór dżęder.

P: Tak jak mnie, bo bawiłam się lego, samochodami i pociągami.

A: Jaki jest cel przypisywaniu płci dziecka do zabawek?


P: Od zawsze tak było, że konkretne kolory są kojarzone z płcią, tyle że teraz te "granice" się zacierają.
Źródło: metro.gazeta.plimages.dailydawdle.com

A: I co złego jest w tym, że kupię dziewczynce samochodzik, albo niebieską, a nie różową bluzkę?

P: Będzie się wyróżniać wśród koleżanek?

A: No i co? To chyba nic złego. Rozumiem że małemu dziecku nie daje się jakichś zabawek, bo są małe elementy, a dziecko wszystko pcha do gęby, może połknąć. Duże zaś nie będzie się bawiło grzechotką, bo nuda.

P: Ale pomińmy kwestie wieku, moim zdaniem oczywiste jest rozgraniczenie wiekowe. Ale: dlaczego chłopcu tak trudno kupić zestaw gosposi [sic!!!] żeby sobie SAM sprzątał pokój? A nie tylko mamusia… Oczywiście, gdy już jest ogarnięty mniej więcej i wie do czego służy mop i miotła.

A: Zestaw "kucharki" jest dla dziewczynki, bo chłopiec w kuchni? Jak to, pfff. A dziewczynka mechanik? PFFF.

P: Dziwi mnie jeszcze, że sprzedawcy w sklepach robią za wyznaczniki i jakieś nie wiem, guru. Może oni/one chcą być mili i sympatyczni itd. i przez to generalizują, myślą, że "kolejna pani, kupuje zabawkę Autko, to pewnie ma chłopaczka"… I to taki schemat. A jeśli tylko coś się nie zgadza z tym standardem, coś w nich pęka i może się zrobić niesympatycznie, a Tobie od razu ciśnienie rośnie.

A: Ale jak powiem że "to ma być dla dziewczynki" to nie powinna mieć w odwecie oburzenia, tylko „aha ok, a ile ma?”

P: Profesjonalizm, a nie fochy… Ja nie wiem, jak moi rodzice kupowali mi samochodziki kiedyś.
Ciekawe, czy ich też sprzedawcy obrzucali takimi dziwnymi spojrzeniami, A NIE sorry nikogo to chyba nie obchodziło!

A: Kiedyś nikt się nie przejmował. Moja kuzynka zawsze wolała niebieski i nikomu to nie przeszkadzało, ja wolałam zielony i też ok.

P: A teraz robi się z igły widły. Jest większa świadomość [NIBY] ale nie wiem czy to wszystko wychodzi na dobre, jeśli chcemy mówić o równoważności płci… bo ci wyskoczy jakiś "autorytet" z super ekspresu czy frondy, zacznie gadać kretynizmy, ludzie to masowo oglądają i potem gadają, że "potwór dżęder".

A: OK są pewne różnice płciowe, ale myślę że chłopiec bawiący się lalkami co najwyżej w przyszłości będzie dobrym tatą itd.

P: No dobra, tylko czy Bąbel bawiłaby się zestawem małego drwala, ciekawi mnie to, tak serio-serio?

A: Nie wiem czy małego drwala, ale myślę że mechanika to tak. Niestety mnie nie stać żeby sprawdzić ;P ale wiem że bardzo lubi samochody… A mój brat jak był bąblem, to podkradał mamie garnki!

P: Piekł ciasto z błota?

A: A nie wiem :D ale lubił pomagać w kuchni, zresztą do tej pory robi świetną pizzę.

P: No i świetnie. Jakoś wyszedł na ludzi, nie?

A: No raczej… a wiesz, klocki lego też są przypisane dla chłopców. Nie ogarniam.

P: CO. Żartujesz. Myślałam o tym właśnie, ale uznałam, że to za głupie, bo przecież te klocki są uniwersalne. Powiem Ci, jak na nie patrzę, to przypominam sobie, gdy byłam mała i patrzyłam na reklamy tych klocków i za każdym razem robiło mi się przykro, że te najlepsze zestawy są „dla chłopców”. Byłam przekonana, że byłoby mi nie wolno bawić się takimi. Do tej pory mam traumę. Oznaczenia genderowe powinny zniknąć! Tak jak w Szwecji:


Źródło: sfora.pl
A: Pojawiają się już takie typu „chłopiec/dziewczynka”, albo bez oznaczenia. Szkoda że wciąż jest ich tak mało… ;/

P: Nie chodzi o to, by na siłę ubierać chłopców w różowe sukienki, a dziewczynki zmuszać do zabawy quadami, tylko, żeby każdy się martwił o siebie i żeby żaden sprzedawca nie mógł nam sugerować, co chcemy / powinniśmy kupować dziecku.

A: O to to! Dokładnie. I żeby był wybór w kolorach większy. Bo ja tak bym chciała kupić zieloną sukieneczkę na te 3 urodziny ;C

1 komentarz:

  1. To jest straszne, ten podział. Ja jak byłam mała, to wolałam bawić się autkami, a lalek i różowych ubranek szczerze nienawidziłam.

    OdpowiedzUsuń